poniedziałek, 24 grudnia 2012

Trauma recenzenta

(oryginalnie opublikowane przez Piotrka na boardgamegeek: 19 kwiecień 2012)

Jak tylko powstał pomysł na program szybko przystąpiliśmy do realizacji. Paru z nas już pracowało przy kamerach – doświadczenie miało zaprocentować. I tak recenzje zaczęliśmy od naszego wspólnego numeru 1 : Twilight Imperium. Potem powstał pewien problem! Mamy za mało swoich planszówek, żeby wystarczyło na kolejne odcinki. Co tu zrobić?! Postanowiliśmy napisać do polskich wydawców. Koniec końców robiąc program o grach nie da się uniknąć rozmów z wydawnictwami. Po różnych perypetiach zaczęły do nas spływać planszówki.

Kiedy robicie program o planszówkach szybko wyleczycie się z tego, że im więcej gier tym lepiej. To pierwszy szok, który przeżyliśmy. Fizycznie nie wystarczy Wam czasu, żeby być na bieżąco z nadsyłanymi tytułami. Tworzy się listy, kolejki, zapisy na terminy – kalendarz kwiczy, a my załamujemy ręce. Żeby tego było mało nagle spostrzegliśmy się, że nie mamy kiedy zagrać ze sobą „tak normalnie”. Wiecie, tak dla relaksu, bez presji czy myślenia o „kolejce”, o tym stosie piętrzącym się na półce. Absolutny szok numer dwa. No ale jak już powiedzieliśmy A, to trzeba powiedzieć i B. Twardo postanowiliśmy robić program porządnie, tak żeby każdy widz był zadowolony. No więc gramy w te gry dalej. I co się nagle okazuje? Spełnia się największy i najgorszy koszmar recenzenta! Przychodzi słaba gra. Widzicie, wszystko jest cacy do momentu, kiedy nadsyłane gry trzymają poziom. Wszyscy przy stole się bawią, wymieniają uwagami, komentują, słowem: jest zabawa. My mamy czyste sumienie i śpimy spokojnie, bo wiemy, że i my i wydawca będzie usatysfakcjonowany. W momencie kiedy dostaliśmy naszą pierwszą słabą grę zgłupieliśmy.

Późne popołudnie, we cztery osoby siadamy do stołu. Od początku rozgrywka się nie klei, każdy nudno wpatruje się w planszę, emocje jak na rybach. Mijają minuty, rozgrywka się kończy i słychać tylko chór niezadowolenia. No nic, nie zrażamy się, gramy z kamerzystą Pawłem. On już po drugiej turze jest wybitnie zdegustowany. Powoli zaczyna się wkradać panika. Co zrobić? Wydawca przesyła grę licząc na pozytywną recenzję – a tu klops. Gra jest bardzo słaba! Więc siedzimy z Jackiem i myślimy, co tu zrobić. Z jednej strony nie wypada powiedzieć, nie kupujcie! Z drugiej jesteśmy to winni widzom i swojej rzetelności, o sumieniu już nie wspominając. Pojawia się presja, której szczerze powiedziawszy się nie spodziewałem. Jakoś wydawało nam się, że każdy wydawca wie jaką grę wydał i słabych tytułów nie będzie przysyłał. Myliliśmy się.

Po długiej debacie co zrobić, wielu za i przeciw, powiedzieliśmy: nagrywamy. I nagraliśmy. Co z tego wyjdzie? Sami ocenicie niebawem!. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz