poniedziałek, 24 grudnia 2012

10 grzechów producentów i autorów gier planszowych.

(oryginalnie opublikowane przez Jacka na boardgamegeek: 16 lipiec 2012) 

Siedzimy sobie ostatnio z Piotrem i chłopakami przy grze. Siedzimy, siedzimy. Recenzujemy, recenzujemy noi kręcimy nosami, to krzywo, tamo źle. Czemu ten mechanizm nie działa ? Ja bym zrobił inaczej. W przypływie recenzenckiego gniewu wzbiłem się na wyższy poziom ekspresji i zacząłem po grach planszowych jako takich, brzydko mówiąc - jechać. Piotr stwierdził, że jest to dobry pomysł na wpis na bloga więc oto jest... 10 grzechów (niekoniecznie głównych) szeroko rozumianych Twórców (autorów i producentów/wydawców) gier planszowych.

1. W grę da się zagrać dopiero po przeczytaniu FAQ/nowej wersji instrukcji

Dostaliśmy w łapy jakiś czas temu grę Warriors and Traders (już wkrótce recenzja). Graliśmy w nią, katowaliśmy godzinami - nudząc się przy tym okropnie. Z niedowierzaniem patrzyliśmy na wszystkie wpisy na BGG oceniające tą grę bardzo wysoko. Jak to jest możliwe ? Czy my czegoś nie zauważyliśmy ? - dopytywał się Piotr (nasz sekretarz). Ja byłem już zły i znudzony więc zaproponowałem żeby grę porazić naszym recenzeckim piorunem, bo widać większość graczy na ziemi ma beznadziejny gust a na półeczce obok już stygnie nowiusieńki Rex: Final Days of an empire - śwież wyjęty z folii. Piotr nie dał się przekonać i grzebał dalej w BGG. Noi wygrzebał. Okazało się, że producent w lutym bierzącego roku wypuścił FAQ i nową wersję instrukcji. Jakieś pół roku po premierze ale jednak. Z zdumieniem czytalismy nowiny jakie tam znaleźliśmy - mnóstwo naszych pomysłów na uzdrowienie gry było obecne w nowej wersji instrukcji. Oniemieliśmy. Wyniki playtestów poszły do kosza. Zaczęliśmy grać od nowa... w inną grę. W&T z nową instrukcją i FAQ to inna gra. O wiele mniej nudna :) Nie można było od razu dobrze ?

2. Ta sama gra... w innym pudełku!


Osadnicy z Catanu. Cokolwiek z Catanu. Star Trek: Catan. Catan 3d. Starship Catan. Można wymieniać w nieskończoność z Catanu. Noi jeszcze dodatki (też z Catanu). Z grubsza ta sama gra w miliardzie różnych edycji. Ja owszem rozumiem, że to są pieniążki spływające wartkim strumieniem do Autora i Wydawnictwa ale z drugiej strony postrzegam to też jako niemoc twórczą i lenistwo. Czy świat potrzebuje dwóch stron wyników wyszukiwania na BGG po wpisaniu słowa Catan ? Świat, może jeszcze potrzebuje - ja nie.

3. Można spać podczas gry.

Są gry tak lekkie, że spokojnie można wydać mózgowi polecenie aby zapadł w śpiączkę a w międzyczasie pamięć mięśniowa z odrobiną szczęścia dadzą sobie radę. Dla mnie taką grą jest znany i lubiany Dixit. Grając w nią ostatnio na Tarnowskim konwencie Imagicon dowiedziałem się, że ponoć jest to gra którą stosuje się w terapii autyzmu. Pomyślałem, że może farmakologiczne zwiększenie poziomu mojego autyzmu pomogło by mi pobudzić do działania szare komórki. Innymi słowy - są gry tak lekkie, że mój mózg nie zauważa, że gra.


4. Zrobimy to co ma konkurencja.


Dominion ? DECKBUILDING!!! Wszyscy robimy deck building! Innymi słowy nie zawsze jest dobrze (a często jest źle) gdy wydawnictwo idzie za trendem - czy to w mechanice czy to tematycznym. Ten medal ma dwie strony bo czasami w ramach eksploatacji trendu będącego na topie znajdziemy dla siebie jakąś perełkę, ale z drugiej strony mało kto jest koneserem wyłącznie jednej mechaniki czy wyłącznie jednej tematyki gier. Warto, też zaznaczyć, że pod wpływem podążania za trendem dzieją się z grami interesujące rzeczy. Np. Pod wpływem sukcesu IPeNowskiej "Kolejki" na polski rynek zostało ściągnięte i przetłumaczone "The Great Wall of China" - nazwa ta, jak wszyscy wiedzą po Polsku znaczy "Pan Tu nie stał!".

5. W tej grze brakuje Cthulhu.


Lubię prozę Lovecrafta. Nie kocham ale lubię. Nienawidzę za to osoby, która odkryła, że jeśli do dowolnego produktu dodamy Mity Cthulhu to będzie się to dało sprzedać. Mamy więc: Przynajmniej dwie gry o detektywach, jedną o dziewczętach w wieku licealnym (? gimnazjalnym?), wyścigi samochodowe, ciężką grę strategiczną o zarządzaniu kultem, karciankę CCG, grę kościaną i osobną odmianę Munchkina (ciekawe kiedy będzie Munchkin Of Catan swoją drogą ?).

6. Łączenie targetów.

Zróbmy grę dobrą dla wszystkich ! Eclipse. Europejskie latanie po kosmosie wciskane ludziom jako Twilight Imperium Lite. Zgarnąć kasę od fanów amerykańskich ciężarów i europejskiego drewna. Wiem, że na BGG to jest w top 10 ale nie jest to pomysł aż tak cudowny jak się niektórym wydaje. Nie jest też tak zły jak może sugerować moja wypowiedź :)


7. Wszystkie fajne zasady są w dodatku.

To jest akurat kwestia gustu ale nie raz widziałem grę, która zyskuje podejrzanie wiele dopiero po kupieniu dodatku. Moje kochane TI zalicza się do tej kategorii.Bbędzie się do niej już wkrótce zaliczać... Alcatraz. Widziałem prototyp dodatku do tej gry i muszę wam powiedzieć, że jest on PETARDĄ. Zwykła gra nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, była sprytna ale jedna przeciętnie zabawna. Wszystkie fajne zasady, znajdziecie w nadchodzącym dodatku ;>

8. Ślicznie wydana beznadziejna gra lub brzydko wydana świetna gra.

Mam trochę takich potworków zamkniętych w szafie. Skąd się to bierze ? Z bardzo proste zależności ilościowej. Otóż, dobrych designerów gier jest o wiele mniej niż dobrych grafików :). Jako przykłady wskażę, nudną grę Nostra City, która ma śliczne ilustracje ale przy tym jest zdecydowanie za krótka (na to żeby coś zaczęło się dziać) i do tego nudna. Z drugiej strony barykady stoi np. pierwsza edycja Neuroshimy Hex, która z perspektywy czasu jest naprawdę brzydka a jest to gra, za którą Oraczowi winni przyspawać koronę do czoła na stałe :)

9. Punkty zwycięstwa są dobre na wszystko.

Nie są. Ktoś wpadł na ten pomysł dawno temu i stosunkowo rzadko widuję gry gdzie zwycięstwo jest "objective oriented" (oparte o realizację celów). Są "wiktory pojntsy" jednakże chyba złem koniecznym, więc ten grzech przyjdzie Ci wybaczać, drogi planszówkowiczu, często i gęsto.

10. Prototyp wygląda lepiej niż produkt finalny.

To jest grzech który was, moi drodzy, z pewnością nie dotyka zbyt często bo jeśli nie jesteście recenzentami, nie pracujecie w wydanictwie lub nie macie znajomego autora - nie oglądacie zbyt często prototypów. Raz na jakiś czas, bywa że prototyp oglądnę. Są w nim zazwyczaj umieszczone grafiki, do których autor gry praw nie posiada ani nawet w swych snach najśmielszych ze, względu na kondycję finansową, posiadać nie będzie. Najprostszym patentem jest oglądanie filmów o porządanej tematyce, i robienie zrzutów ekranów stop klatek. Potem po szybkiej obróbce w gimpie czy innym paincie mamy gotowy element do gry. No więc, imaginujcie sobie, czytelnicy moi piękni i pachnący niczym kwiatek, że oglądam taki prototyp a potem oglądam finalny produkt (lub czasem nawet na odwrót) i... czegoś brakuje. Oryginalnie bardzo mroczna gra robi się nagle bardzo lekuteńka albo grafiki są okaleczone. Zdzwilibyście się gdybyście zobaczyli nieraz jakie genialne prototypy potrafią zrobić autorzy, a wydawcy na spółkę z grafikami pięknie im koncepcyję spartolić :)

To już wszystko na dziś. Dziękuję, że się wam chciało czytać i dobrnąć do końca. Może, któregoś dnia na tym blogu, uraczymy was czymś więcej niż narzekaniami ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz