wtorek, 22 stycznia 2013

Koniec świata.

Ten tekst chodził za mną już od grudnia zeszłego roku. Zapewne pamiętacie jak bardzo eksploatowany był wtedy temat końca świata. Stanęło jednak na "naszym" i świat jest. W którejś z rozmów z Piotrem, a są to bez wyjątku miłe rozmowy, wygłosiłem jakiś krótki i maniakalny monolog na temat tego, że świat się już dawno skończył tylko nikt tego nie zauważył...

Spokojnie, spokojnie - nie dzwońcie do bliskich z tą tragiczną wiadomością. Świat się skończył tylko dla planszówkowiczów i to tylko dla, niektórych. Na ten przykład dla mnie i dla kolegów z redakcji. No może dla mnie troszkę bardziej. O co może chodzić ? To chyba jasne dla każdego kto zna się z Boardgamesfactory nie od dzisiaj. Wiecie, że raczej nie komentujemy sytuacji w kraju, nie wdajemy się w publiki na serwisach newsowych. Nie bierzemy udziału w ważnych dyskusjach. Stoimy tam gdzie staliśmy powtarzając uporczywie dwa słowa: Twilight Imperium.


Niektórych z was być może spotkał już taki koniec świata. Nadeszło coś tak pięknego, że nie sposób się otrząsnąć. Znaleźć coś lepszego. To oczywiście może wydarzyć się w wielu dziedzinach życia i być przyczyną wielkich cierpień. W moim wypadku są to szczęśliwie planszówki. A właściwie jedna planszówka. Gra totalna.

Dla mnie doświadczenie żadnej gry nie może być porównywalne z tym co oferuje TI. Z kompletnością, potęgą i złożonością grania w trzecią edycję tworu Christiana T. Petersena. Na T.I. nie mam częstokroć czasu bądź ekipy dlatego zacząłem szukać czegoś co będzie zastępować oryginał w ciężkich chwilach. Zastąpi, zapewni doznania tego samego lub zbliżonego typu/kalibru, lub być może nawet przewyższy ?! Ta ostatnia opcja jest najbardziej nieprawdopodobna ale cóż... ponoć wszystko jest możliwe. Zobaczmy, co ma mi do zaproponowania świat.


Nie. Po prostu nie. Wbrew całemu hajpowi, wbrew zapewnieniom wydawców, dystrybutorów, niektórych recenzentów - Eclipse to nie jest TI Lite. To jest zajebisty worker placement, 4x, trochę euro, któremu bliżej do hard sf niż do space opery. W ogóle co to za pomysł, żeby grę której moc leży w jej oszałamiającej ilości elementów odchudzać. Nie ma mowy, żadne TI Lite. Nie dla mnie. Ja chcę TI XXL, TI Special Master Edition w podwójnym Bigboxie. Tom Vassel dość sensownie tłumaczył kiedyś czemu Eclipse ma niewiele wspólnego z TI. Wookie również, krótko podkreślił różnice między tymi tytułami. Dorzucanie moich trzech groszy do tej martwej już dyskusji wydaje się zbędne. Od pierwszych chwil z instrukcją wiedziałem, że ta gra jest spoko. Nie jest jednak czymś czego szukałem. 

Takie poszukiwania zaprowadzą każdego z graczy w jedno miejsce. Boardgamegeek.com. Już dawno przestałem szukać gier przeglądając tematyczne rankingi tworzone na podstawie statystyk gier. Jestem święcie przekonany, że większość użytkowników tego portalu nie ma żadnego gustu ;) Staram się wyszukiwać geeklist'ów gromadzących ludzi o guście podobnym do mojego (mój gust jest świetny - przecież jestem recenzentem hehe ). Dzisiaj pokażę wam dwie takie listy: oglądając ten zbiór planszówek, łezka w oku się kręci. Same świetne, nieraz kiczowate i przegięte starocie. Od tych gier jednakże dzieli mnie cała epoka grania. Obawiam się że żadnej już nie kupię ani nawet nie zrozumiem. Gdy lata 80 wypluwały z siebie te wszystkie potworki - mnie nawet nie było na świecie.

Druga lista okazała się o wiele bardziej pomocna, i to z niej pochodzą dzisiejsze przykłady, mimo że część z tych gier przykuwała moją uwagę już o wiele wcześniej.






Na okładce znajdują się wszystkie informacje, których potrzebuję. Jest 4x więc wiem, że na pewno będę mógł odkrywać nowe światy, zmieniać i wykorzystywać wszystko to co ... zagarnę siłą, gromiąc przeciwników. Noi zrobię to w kosmosie. I zrobię to przy pomocy mojego imperium. Pięknie. Grę wydało GMT. Jeszcze lepiej. " This is a wargame where the purpose of building your empire is not to feel good about your achievement, but to destroy your enemies and burn their colonies." DOSKONALE ! Muszę przyznać, że czasami w TI do konfliktu dochodzi zdecydowanie za wolno. W mojej grupie rzadko zdarzają się małe graniczne potyczki. O wiele częściej mamy do czynienia z walcem obracającym w pył cała galaktykę, sprawiającym że cała gospodarka przestawia się na wojnę. Takich wojen nie można jednak mieć wiele, nim galaktyka spłonie a gra skończy się. Zazwyczaj można mieć jedną.





Muszę przyznać, że uwielbiam dodatki. Bez względu na to co w nich jest. Lubię je kupić tylko po to żeby je mieć. Żeby czuć, że moja gra żyje, że jeszcze coś z niej wyciśniemy. W tym pudle znalazłbym (gdybym je kupił) nowe rodzaje statków i wojsk naziemnych, co umożliwiłoby o wiele ciekawszą walkę naziemną. Mimo, że TI jest cudowne to  gdy już raz zdesantujesz swoje wojsko na planetę - jest po sprawie. Kończą się jakiekolwiek możliwości taktyczne. Teraz to już tylko kwestia kostek. Czytają dalej o Space Empires: 4x zrozumiałem, że to bardzo dobra gra ale brakuje jej jeszcze wiele do naszej ukochanej pozycji. Polityki i handlu, sprzężonych w cudownym tańcu próśb i gróźb.


Kolejny przystanek na tej wycieczce. Tytuł po raz kolejny powiedział mi wszystko co chciałem wiedzieć. Co dokładnie ? Dowiecie się tego w następnym odcinku.


Dobranoc.

1 komentarz:

  1. Czasem się zastanawiam, bez zgryźliwości, jak bardzo w Polsce jesteśmy w tyle za nowościami. Nie tyle tymi rozdmuchanymi, ale też tymi mniejszymi, ale nie mniej interesującymi. Mówisz o Eclipse, a Tom Vassel w Miami Dice już o tym mówił, że nie jest w stanie zastąpić TI. Wskazał za to Exodus: Proxima Centauri jako najbliższy odpowiednik, a i przy okazji mariaż tych dwóch gier. No i Polka ją przecież robiła. No i na prozie Lema jest gra oparta. No i oczywiście w Polsce o niej nie słychać. Cudze chwalicie itd.

    OdpowiedzUsuń